Za oknem spadł
pierwszy śnieg, a na sklepowych witrynach już czuć świąteczną atmosferę od
mniej więcej listopada. Sztuczne płatki śniegu, wszechobecny Święty Mikołaj,
aniołki czy renifery… W obecnym czasie przypomina nam to o fakcie, że Mikołajki
zbliżają się nieubłaganie i czas pomyśleć o prezentach…
Dobrym wyborem na
elegancki prezent w umiarkowanej cenie jest paleta róży brytyjskiej marki
Makeup Revolution – Blush Queen dostępna w drogerii internetowej
Iperfumy.
Paletka ma prosty, mało skomplikowany design który ładnie się prezentuje –
wykonana jest z czarnego tworzywa, na przedniej szybce mamy podgląd kolorów
róży. Znajdziemy w niej osiem kolorów o łącznej gramaturze 13 gramów – przez to
paletka nie jest ciężka ale wybór kolorów jest dostateczny aby wybrać
odpowiedni do konkretnego makijażu czy stylizacji.
Wybrałam ten produkt
ze względu na ciekawe i mocno zróżnicowane odcienie, dominujące jednak w
chłodnej tonacji. Sprawdzą się przy tworzeniu zarówno lekkiego makijażu typu no
make up, jak i bardziej wyrafinowanych propozycji na sylwestra czy imprezy
karnawałowe. Wszystkie z odcieni mają
delikatną, marmurkową teksturę co jest niezwykle ciekawe a na twarzy daje
naturalny efekt rozświetlenia orz promiennej skóry.
Pierwszy z odcieni ma
kolor przygaszonej, lekko mlecznej czekolady z jaśniejszymi paskami – nie wiem
czemu, ale przypomina mi skórę tygrysa. Dobrze sprawdza się w makijażu
naturalnym, ponieważ daje jedynie lekki efekt glow. Drugi z odcieni również
jest odpowiedni do makijażu na dzień – jest to ciekawa kompozycja lekkich
pasków w kolorze intensywnego bordo z łososiowo – ceglanym beżem, który również
na skórze daje lekką poświatę. Dosyć neutralnym odcieniem różu jest trzeci z
nich – chłodny, dosyć zgaszony róż z niewielką domieszką łososiowych tonów oraz
ciemniejszych pasków w kolorze różowym. Czwarty z odcieni to raczej moim
zdaniem rozświetlacz niż róż – przyda się jako uzupełnienie makijażu, do
podkreślenia kości policzkowych czy łuków brwiowych – przepięknie rozświetla
spojrzenie.
Mi osobiście ten odcień nieco przypomina dzieciństwo i kreacje
lalek Barbie oraz kojarzy mi się z cukierkowymi filmami z czasów młodości. Piąty kolor to tradycyjny ceglany odcień,
dosyć ciepły – przyda się przy makijażu skóry o ciepłym odcieniu, czy opalonej.
Szósty odcień jest w tym względzie do niego podobny, ale ma domieszkę różowego.
Najbardziej intenstywne są ostatnie dwa kolory i je polecam do mocniejszych
makijaży – są intensywne i chłodne, pierwszy w kolorze ciemnego różu a drugi
czerwieni opalizującej.