Poprzedni post był o opalaniu, a
właściwie o tym jak najlepiej i bezpiecznie się opalać. Jeśli macie jeszcze
jakieś pytania lub szczególne prośby w tym temacie, proszę – piszcie w
komentarzu. Na każde pytanie chętnie odpowiem oraz doradzę. A dziś przedstawię
Wam recenzję produktu, który chyba jeszcze nie był oceniany, przynajmniej przez
żadną Polską blogerkę urodową. Bardzo często gdy chcę jakiś produkt kupić, to
sprawdzam recenzje na polskich blogach, ale zdarza się i tak, że te mniej
popularne marki czy kosmetyki nie zostały jeszcze niestety przez nikogo
opisane. Wyjściem jest poszukanie na stronach anglojęzycznych, co często robię
– ale czasami nie ma wyjścia i trzeba kupić wcześniej nie czytając – niestety
nie znam hiszpańskiego i zakupiłam produkt tej firmy zupełnie w ciemno. Czy
było warto – przeczytacie niżej.
Babaria jest firmą hiszpańską, która oferuje kosmetyki
głównie naturalne. Są to produkty nowatorskie, warto zwrócić na nie uwagę,
dlatego dzisiejszy post postanowiłam poświęcić jednemu z nich, które miałam
okazję przetestować całkiem niedawno, bo w sierpniu, podczas opalania się i
pobytu nad morzem. Firma oferuje produkty wysokiej jakości, bezpieczne w
użytkowaniu i dbające o środowisko naturalne – z dodatkiem składników
naturalnych.
Firma Babaria nie jest dostępna w sklepach w Polsce, ale
znajdziemy ją np. w drogerii internetowej Iperfumy. Oferta jest bardzo szeroka,
oferuje nie tylko kosmetyki do opalania, ale spory wybór kremów do twarzy, pod
oczy, żeli do mycia czy dezodorantów. Większość z tych produktów możemy zakupić
w wyżej wymienionej drogerii, i pewnie nie raz się na to zdecyduję po sukcesie
tego produktu, który Wam dziś przedstawiam.
Produkt, jaki miałam okazję testować to Gelantinebronceadora coco y babobab – czyli produkt ochronno – brązujący o konsystencji
galaretki. Kosmetyk ma SP 4, więc polecany jest raczej do karnacji
ciemniejszej, lub dla osób które chcą dobrze się opalić. Nadaje się do
stosowania zarówno na słońcu jak i w solarium.
Sam produkt znajduje się w brązowym opakowaniu plastikowym,
nowy jest ofoliowany, więc mamy pewność, że nikt wcześniej go nie otwierał ani
nie używał. Sama galaretka zabezpieczona jest denkiem, które musimy otworzyć,
aby się do niej dostać. Słoiczek zawiera 200 g produktu.
Sposób użycia jest bardzo prosty, należy nasmarować ciało
przed ekspozycją na słońce oraz chronić ubrania, ponieważ produkt może je lekko
zabrudzić, a przecież chcemy tego uniknąć.
Produkt ma konsystencję delikatnej galaretki oraz bardzo
ciekawy zapach – mi osobiście kojarzy się z wonią owoców egzotycznych a trochę
z perfumami. Po nałożeniu długo utrzymuje się na skórze. Galaretka ma kolor
pomarańczowo – brązowy, a po rozsmarowaniu i rozprowadzeniu na skórze lekko ją
rozświetla. Skóra jest bardzo gładka. Najbardziej właściwie w całym produkcie
zaskakuje mnie konsystencja, która moim zdaniem jest niebywale ciekawa i warta
uwagi – galaretka wbrew pozorom bardzo dobrze się rozprowadza, jest niezwykle
wydajna i nie lepi się.
Dobrze chroni skórę przed słońcem, mimo braku informacji o
tym, że produkt jest wodoodporny, nie zmywa się ze skóry np. jak wejdziemy do
wody i nadal delikatnie chroni skórę.
Zapewnia i wzmacnia uzyskaną opaleniznę, która jest równomierna i dosyć
trwała. Produkt został stworzony na bazie oleju kokosowego i ekstraktu z
baobabu, które zapewniają jego właściwości.
Produkt kosztuje 21 zł, i przy jego wydajności i działaniu
to całkiem dobra cena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz